niedziela, 6 marca 2016
czwartek, 3 marca 2016
kiedy w bramach bez radości białe wino grzeje krew
jestem tylko człowiekiem. też mam czasem chujowy
dzień, chujowy tydzień, chujowy miesiąc, chujowy rok. więc wracając
ostatnim pociągiem z tej podwarszawskiej mieściny chciałem tylko słuchać
stukotu kół na łączeniach szyn i gapić się przez brudną szybę na
światła migające w zapadającym zmroku. szare pola, skiby zaoranej ziemi
porozdzielane miedzami zgasłych traw. bezlistne kikuty drzew. wsie. domy.
otynkowane na szaro bądź ciągle ceglane sześciany z czasów prlu, kryte
eternitem. przypomina mi się anons matrymonialny z jakiegoś pisma
rolniczego, które widziałem w latach dziewięćdziesiątych u mojego
dziadka na wsi: "poznam panią, do 10 hektarów, z traktorem. starzy
rodzice nie przeszkadzają mi, mogą być". rolnik szuka żony, wersja
realistyczna do bólu. magia wspólnego, prostego życia.
w nocy
tylko śni mi się, że mam świadomy sen. zwiedzam jakieś obce,
futurystyczne miasto. spaceruję po ulicach, przyglądam się ludziom,
podziwiam monumentalną architekturę wieżowców. flaneruję. i nagle, gdy
akurat stoję przed jakimiś drzwiami, pojawia się znajome uczucie pełnej
kontroli. więc wyobrażam sobie, co za tymi drzwiami zastanę, otwieram je
i na pewniaka przechodzę.
jednak jestem kompletnie
zaskoczony, bo wrażenie jest takie, jak wyjść w czystą ciemność poza
planszę gry komputerowej. moje ciało drga konwulsyjnie, obracając się
wokół własnej osi, uwięzione w bloku materii jak owad w zastygającej
kropli żywicy. trwa to chwilę, panikuję i ogarnia mnie wstyd, co sobie o
mnie pomyślą tamci ludzie na ulicy. wreszcie wypadam z powrotem na
chodnik. na szczęście nikt nic nie zauważył, przechodnie mijają mnie
obojętnie, gdy podnoszę się i, udając, że nic się nie stało, zwiedzam
dalej.
a kiedy następnego dnia idę posłuchać harsh
noisowego koncertu uznanego artysty, zamykam oczy i relaksuję się na
niewygodnym krzesełku w oczekiwaniu na huragan dźwięków. ale szum
klimatyzacji ciągle jest głośniejszy od pierwszej kompozycji.
- ej,
kurwa, ludzie, zapomniałem się zgłośnić. - mówi nagle, zdejmując słuchawki, uznany artysta. -
czemu nic nie mówiliście? jak idziecie do kina i jest czarny ekran to
też wszyscy siedzicie i czekacie?
potem tonę w
elektronicznym skowycie, a po koncercie wychodzę na mroźną noc. ciemność
pełna opadających, wielkich płatków śniegu, otula mnie kojącą ciszą a
szum miasta jest daleko. towarzyszą mi tylko skrzypnięcia stąpnięć i
parujący oddech.
pamiętam jak w liceum jakieś dziewczyny śmiały się z nauczyciela, że ma włosy w nosie. muszę już kupić specjalne nożyczki do ich wycinania.
wtorek, 1 marca 2016
Subskrybuj:
Posty (Atom)